wtorek, 30 lipca 2013

Rozdział 30

Zaczęłam się wszędzie rozglądać, ale nigdzie ich nie było. W końcu ich wypatrzyłam. Okazało się, że byli przy pudce z lodami.
-Boże, ale się zdenerwowałam.-powiedziałam gdy do nich podbiegłam.
-Przecież nikt nas nie porwie.-zaśmiał się Max.
Ja się tylko uśmiechnęłam i poszliśmy do domu.
*Oczami Tiffany*
-Możemy pogadać na osobności?-zapytał mnie Zayn
-Oczywiście.-uśmiechnęłam się
Gdy kawałek odeszliśmy od miejsca, w którym wszyscy przebywali powiedział:
-Jakoś ci nie wierzę, że to moje dziecko.
-To powinieneś uwierzyć. Mam tu nawet test DNA.-wyciągnęłam papierek z torebki.
Dokładnie go obejrzał i w szoku pokręcił głową:
-Tego to się nie spodziewałem.
-Przepraszam. No bo przecież umawiasz się z Eleną, a ja to wszystko pokręciłam.-schowałam twarz w dłonie.
-Nie martw się. Wszystko będzie dobrze. Odejdę od Eleny i zajmę się tobą i dzieckiem.-uśmiechnął się pocieszająco, a ja go przytuliłam.
-Dziękuję ci.-wyszeptałam
Poszlismy do wszystkich. Elena już tam była. Pogadaliśmy jeszcze trochę, a potem każdy poszedł w swoją stronę. Czyli ja podążyłem z Eleną do jej domu, Liam z resztą zespołu do niego, a Tiffany z Neymarem do niej.
Całą drogę między nami trwała cisza. Kiedy weszliśmy do willi od razu powiedziała:
-Dobra, o co ci chodzi?
-Ale o czym mówisz?-zapytałme zdezorientowany
-Nie odzywałeś się do mnie całą drogę. Nawet na mnie nie spojrzałeś.-miała już łzy w oczach.
-Musimy pogadać.-oświadczyłem
Usiedliśmy na sofie i ja zacząłem.
-Jestem w tak samo wielkim szoku jak ty. I chciałbym ci powiedzieć. Eh, nie mogę znaleźdź dobrego określenia.
-Nie owijaj w bawełnę, tylko powiedz prosto z mostu.-była coraz bardziej zdenerwowana
-Ok. Dziecko nie może się wychowywać bez ojca, dlatego...-zawachałem się-Dlatego muszę z tobą zerwać i zaopiekować się Tiffany i dzieckiem.-wypowiedziałem te słowa bardzo szybko.
Przez chwilę panowała absolutna cisza. Potem Elena się rozpłakała i powiedziała:
-Powiedz że żartujesz. Błagam, powiedz to.
-Niestety. Dziecko nie może wychowywać się bez ojca.-pokręciłem głową.
-Wyjdz.-powiedziała nagle
-Co?-troche byłem zdezorienotowany nagłą zmianą humoru dziewczyny.
-Powiedziałam wyjdź. Wynoś się z tego domu. Nie chcę cię nigdy więcej widzieć. Wynocha!.-wrzasnęła i pociągnęła mnie za koszulkę w stronę wyjścia. Wpadła w wielki szał, dlatego wolałem się nie opierać i grzecznie wyszłem, a raczej wyleciałem z domu.
Gdy stanąłem na równe nogi i odwróciłem się w stronę domu ujrzałem zapłakaną dziewczynę i tuz przed moim nosem trzasnęła drzwiami.
Udałem się w stronę domu Tiffany. Gdy zapukałem prawie od razu mi otworzyła.
Przywitałem się z nią i weszliśmy do środka.
Byłem tu pierwszy raz i powiem, że ładnie było w tym domu.
Chwilę pogadaliśmy, aż w końcu zdecydowaliśmy, że się tu wprowadzę.
-No to musisz spakować się.-uśmiechnęła promiennie i dodała-Możesz przyjść nawet dzisiaj.
Umówiliśmy się, że dzisiaj się spakuję, a jutro z samego rana się do niej wprowadzę.
Wyszedłem z jej domu i podążyłem w stronę mojego.
Po 10 minutach byłem już w moim pokoju. Zacząłem się pakować.
*********************************************************************************
Hejka! Przepraszam, że tak długo nie dodawałam rozdziału, ale zablokowali mi konto :( Nawet nie wiem dlaczego.
Skopałam cały rozdział, ponieważ nie miałam weny, jednak dziękuje mojej kochanej przyjaciółce za to, że mi pomogła. Ale się cieszę, że nareszcie jestem w domu! :D
Chciałam wam jeszcze pokazać kilka zdjeć z Węgier :*






Dla pewności :D
Na tym ostatnim zdjęciu jestem ja :P
Tylko się nie przestraszcie.
P.S
Sorki, że tak dużo tych zdjęć, ale nie mogłąm wybrać najlepszego ;o
Mam nadzieję że się spodobają :3
Koffam was.
A i jeszcze zablokowali mi konto i jeśli będzie coś nie tak to bardzo was przepraszam.
Liczę na komentarze.

wtorek, 23 lipca 2013

Hej!

Mam niestety smutne wieści :(
Mój wyjazd się przeciągnął i jutro znowu wyjeżdżam :'(
Wracam w niedzielę, albo sobotę. Postaram się jak najszybciej dodać rozdział. Błagam nie bądzcie na mnie złe, ale się nie wyrobie z pakowaniem, jeśli teraz zacznę pisać rozdział.
P.S
Życzę Liamowi, Zaynowi, Niallowi, Harremu o Louisowi wszystkiego najlepszego z okazji 3 rocznicy.
Wszystkim Directionerką również :)
To do niedzieli.
Megan :*

środa, 10 lipca 2013

Rozdział 29

-Chłopcy. A więc wpadłam na pomysł, aby dzisiaj pójść do ZOO.-powiedziałam, a bracia, aż podskoczyli ze szczęścia. 
-Za ile?-zapytał Max
-Uszykujcie się i pójdziemy.-odpowiedziałam
Szybko pobiegli na górę, a ja z Niallem wolno poszliśmy po schodach. Przebrałam się z piżamy w ten zestaw. Mój chłopak też się przebrał i poszliśmy na dół. 
Max i Niholas już tam byli. Wyszliśmy z domu i udaliśmy się do Zoo, wcześniej zamykając drzwi na klucz.
Gdy doszliśmy kupiliśmy bilety i zaczęliśmy oglądać zwierzęta. 
Chłopcy co chwila gdzieś uciekali, więc w końcu miałam dość wołania ich, dlatego powiedziałam:
-Spotykamy się tu za 1,5 godziny. Ok?- na co oni tylko pokiwali głowami i już ich nie było.
Nagle zauważyłam bardzo znaną mi twarz, a mianowicie... Tiffany!
Szybko do niej podbiegłam, tym samym ciągnąc za sobą blondaska.
Poklepałam dziewczynę po plecach. Gdy się odwróciła i zobaczyła kto ją szturchnął na jej ustach zagościł uśmiech. 
-Hejka, co tam?-zapytała
-A spoko, u ciebie widzę, że też jest całkiem nieźle.- powiedziałam wzkazując na brzuch, który był już bardzo widoczny. Była chyba w 4-5 miesiącu ciąży.
-Nooo. Mi się układa bosko. Boże, jak ja cię dawno nie widziam.-zaśmiała się i mnie przytuliła.
Dopiero teraz zorientowałam się, że trzyma za rękę jakiegoś chłopaka. I to nie byle jakiego, tylko piłkarza grającego w barcelonie... Neymara! 
Od dawna razem z Tiffany byłyśmy fankami tej drużyny. 
-Hej.-powiedziałam nieśmiało
-Hejka.-odpowiedział i się uśmiechnął.
 
-Zamknij buzię, bo ci mucha wleci.-zaśmiała się przyjaciółka, a ja zorientowałam się, że mam otwartą buzię, więc szybko ją zamknęłam.
-Chcecie z nami coś wypić? Bo właśnie szliśmy do baru.-zaproponowała Tiffany.
-Jasne.-powiedziałąm patrząc na Nialla, który pokiwał głową.
Gdy tak szliśmy Neymar i Niall dużo ze sobą gadali, a ja z Tiffany mogłysmy sobię trochę pogadać. 
-A kto jest ojcem dziecka?-zapytałam, bo ciekawiło mnie to już od dawna.
-Potem ci powiem.-uśmiechnęła się i akurat doszliśmy pod bar. Ja zamówiłam mój ulubiony koktajl, czyli malinowy, Niall truskawkowy, Neymar bananowy, a Tiffany taki sam ja ja.
Usiedliśmy przy wolnym stoliku i nagle doszli do nas Elena i chłopcy z 1D. Ze wszystkimi się przywwitaliśmy. 
-No to kto jest ojcem tego dziecka?-nagle wypaliłam, bo już nie mogłam wytrzymać z ciekawości.
Wszyscy ucichli i spojrzeli na Tiffany.
Spojrzała po wszystkich i z uśmiechem powiedziała:
-Zayn.
Elena pobladła. Nawet nie wiem dlaczego. Będe musiała z nią potem porozmawiać. 
-Ja?-Malik wzkazał na siebię, a dziewczyna pokiwała twierdząco głową.
Elena gdy to usłyszała pobiegła gdzieś płacząc, dlatego ruszyłam za nią. Długo nie musiałam jej szukać. 
Gdy do niej dobiegłam zdyszana powiedziałam:
-Co jest?
Ona na mnie spojrzała zapłakanymi oczami i powiedziała:
-Bo ja z Zaynem jesteśmy razem i teraz jak się okazało, że to jego dziecko on będzie chciał wrócić do Tiffany.
-Naprawdę go kochasz?-zapytałam
-Na 1000%.-odpowiedziała
-A on ciebie kocha?
-No raczej tak.-zająkała się
-No to napewno ciebie nie opuści. Uwierz mi. Znam go i on taki nie jest, żeby od tak dziewczyny które go naprawde kochaja zostawiał.-uśmiechnęłam się, a ona mocno się do mnie przytuliła. Oddałam uścisk i nagle usłyszałam mój telefon.
Szybko odebrałam:
-Halo?
-Megan, gdzie ty jesteś? Razem z Maxem czekamy na ciebie od pół godziny, a ciebie ciągle nie ma.-usłyszam głos Niholasa.
-O Boże, kompletnie o was zapomniałam.-prawie krzyknęłam
-No dziękuję.-powiedział z sarkazmem
-Nie ruszajcie się, już tam lecę.-powiedziałam i się rozłączyłam. Pobiegłyśmy razem z Eleną po Nialla, a potem, razem z moim chłopakiem do moich braci. Oczywiście ich tam nie było.
*********************************************************************************
No heja miśki. To mój ostatni rozdział, przed wyjazdem do SERBII! Ale się cieszę, że tam jadę i to jeszcze z moją przyajciółką z którą piszę tego bloga:
A właśnie. Bardzo was proszę o komentarze na tamtym blogu bo jest ich coraz mniej :(
Jeśli chcecie się mnie o coś zapytać tu macie mojego aska:
To chyba moje ostatnie zdanie.
Życzcie mi udanego wyjazdu! :D
Będę za wami mega tęsknić i mam nadzieję, że wy za mną też :P
Koffam was bardzo, bardzo.
Megan :*

niedziela, 7 lipca 2013

Rozdział 28

Obudził mnie głos mojego chłopaka, że już lądujemy.
Leniwie przetarłam oczy i zapięłam pasy.
-Nie lubię lądowania.-powiedziałam i ziewnęłam
-No to się przytul do mnie i zamknij oczy.-zaśmiał się, a ja zrobiłam to co mi kazał. Po chwili znowu zasnęłam.
*Oczami Nialla*
Kiedy wylądowaliśmy, zorientowałem się, że mój kotek znowu zasnął. Tylko czemu ona jest taka zmęczona? Ciągle zadawałem sobie to pytanie.
Odpiąłem jej pasy i wziąłem na ręce. Na lotnisku było sporo fanek. Czekali tam na nas tata Megan i jej bracia. Przez piski wszystkich dziewczyn moja dziewczyna się obudziła.
-Gdzie my jesteśmy?-zapytała sennie i stanęła na swoich nogach
-Na lotnisku kochanie. Zaraz pojedziemy do domu.-powiedziałem. Przywitała się z  rodziną. Po przywitaniu się wziąłem ją za rękę.
Okazało się, że tata Meg wylatuje do innego kraju i musi już iść. Porzegnaliśmy się z nim i poszliśmy we czwórkę do samochodu wynajętego przez tatę rodzeństwa. On chyba wszystko umie załatwić.
*Oczami Megan*
Po wejściu do samochodu odechciało mi się spać. Albo dlatego, że już się wyspałam, albo że moi bracia skakali jak jakieś małpy po całym samochodzie. Po kilku minutach jazdy miałam tego dość, dlatego głośno gwizdnęłam i krzyknęłam:
-Siadać na miejsca i się nie odzywać, albo dostaniecie karę na wszystkie gry, telewizor i wszystkie te wasze konsole czy co to tam jest.-oni jak sparaliżowani usiedli na swoje miejsca.
Odetchnęłam z ulgą słysząc tą boską ciszę. Wydawało mi się, że szofer też się lekko uśmiecha.
Po 20 minutach dojechaliśmy pod mój dom. Chłopcy nadal siedzieli z bardzo poważnymi minami.
-Możecie już wyjść, ale nie macie wrzeszczeć na całe gardła.-uśmiechnęłam się, a chłopcy wybiegli z samochodu.
-Ty umiesz z nimi czynić cuda.-zaśmiał się blondynek
-No, nie ma to jak kochająca siostrzyczka.- pocałowałam go i poszliśmy pod dom. Chłopcy tam czekali, a ja otworzyłam drzwi. Max i Niholas udali się do pokoi, a ja zaczęłam robić kolację. Postanowiłam zrobić spaghetti. Niall mi pomagał. Oczywiście nie obyło się bez wygłupów i śmiechu.
-Zachowujecie się jak dzieci-powiedział Niholas jak już kończyliśmy robić nasze arcydzieło. Nawet nie wiem kiedy oni zeszli na dół.
Spojrzeliśmy razem z Niallem na siebie i równo wybuchliśmy śmiechem.
-No i z czego się śmiejecie?-zapytał Max
-Bo... hahahaha.. śmiesznie jest hahaha słyszeć to... hahaha z ust małego dziecka.-wydukałam poprzez śmiech.
Gdy już się ogarnęliśmy, ''kochani'' bracia nakryli do stołu, a ja nałożyłam nam kolację. Przyznam, że wyszła świetnie!

-Mniaaam!-powiedział Max
-Potwierdzam.-zaśmiał się Niholas
Kiedy zjedlismy spaghetti zarządziłam:
-Max, Niholas! Do łóżek.-na co oni jękneli
-Ale...-zaczął młodszy
-Nie ma żadnego ale.-przerwałam mu
-Kotku, daj im troche dłużej posiedzieć. Przecież są wakacje.-powiedział mój chłopak
Chłopcom od razu pojawiły się usmechy na tych ich mordkach.
-No dobra. Możecie jeszcze godzine tu posiedzieć.-dałam za wygraną i westchnęłam.
Po moich słowach chłopcy rzucili się na Nialla i zaczęli mu dziękować.
-To może obejrzymi jakiś film?-zapytał Max
-Dobra. A jaki?-zapytałam
Po wybraniu filmu zaczęliśmy go oglądać. Gdzieś tak w połowie zauwarzyłam, że bracia zasnęli. Szturchnęłam lekko Nialla i szepnęłam:
-Lepiej zanieśmy ich do łóżek.-na co on tylko skinął głową.
Ja wzięłam Maxa, ponieważ był lżejszy i młodszy, a blonadsek Niholasa.
Kiedy już te małpy leżały w łóżkach, zeszliśmy na dół, a ja się zaśmiałam:
-Chce ci się jeszcze oglądać ten film?
-No niezbyt.-uśmiechnął się
Tak więc my też poszliśmy spać.
Następnego dnia obudziły nas krzyki i śmiechy moich braci.
Spojrzałam na zegarek, który wzkazywał godzinę 10:07.
Zeszliśmy na dół i ujrzeliśmy chłopców robiących śniadanie, czyli grzanki z serem i herbatę.
-Mmm, jak ślicznie pachnie.-powiedziałam na przywitanie
-Wiemy.-odparli równo
Razem z Niallem usiedliśmy przy stole i śmialiśmy się z młodych ''kucharzy''.
Po 5 minutach postawili nam przed nosami ich popisowe danie:

Po zjedzonym posiłu wpadłam na pomysł, który napewno ucieszy chłopców.
*********************************************************************************
Hejka! Tak więc, jest rozdział 28! Mam nadzieję, że się spodoba i liczę na komentarze. ;)
Jeśli macie jakieś pytania związane z tym blogiem, albo chcecie się dowiedziec czegoś o mnie, to też możecie się pytać w ''Pytania do bohaterów'' ;D
Liczę na komentarze.
Jeszcze mam jednego newsa, a mianowicie:
14 lipca, wyjeżdżam do Serbii i będę tam do 22. Jeśli będzie więcej niż 12 komentarzy, jeszcze przed moim wyjazdem dodam rozdział.
Koffam was mega bardzo!
Megan :*

wtorek, 2 lipca 2013

Rozdział 27

Gdy wróciliśmy do domu zadzwonił mój telefon. Zwinnie wyjełam go z kieszeni i odebrałam.
-Halo?
-Cześć kotku. Mam takie jedno pytanie.-usłyszałam głos taty
-Jakie?-zapytałam
-Mogłabyś w najbliższym czasie wrócić do Londynu? Chciałbym, byś zaopiekowała się chłopcami.-powiedział
-Jasne, ale musisz załatwić nam samolot.
-Nam?-zadziwił się
-Mi i Niallowi.-wyjaśniłam.
-Aha. No dobra, to jak zwykle powiedz tam tylko swoje nazwisko i pokarzcie paszporty i będzie wszystko ok.-jak zawsze powiedział mi co mam robić, chociaż wiedziałam to od małego dziecka.
-Tak wiem tato.-zaśmiałam się- A na kiedy nam załatwisz?-dodałam
-Na dzisiaj może być?-mogłabym się założyć, że właśnie drapie sie po głowie.
-Jasne. Za 2 godziny powinniśmy być spakowani.-powiedziałam patrząc na zegarek.
-Dobra, to musisz na lotnisku byc za trzy godziny ok?-upewniał się
-Jasne. To pa.-porzegnałam się i gdy usłyszałam odpowiedz nacisnęłam czerwnoną słuchawkę.
-Co tam?-zapytał blondynek
-Mamy 2 godziny na spakowanie się, a za 3 musimy być na lotnisku.-powiedziałam.
Po idealnie 2 godzinach byliśmy już spakowani. I wtedy usłyszeliśmy dzwonek do drzwi. Okazała się to być Sandy.
-Wyjeżdżacie?-od razu posmutniała, gdy zobaczyła spakowane walizki.
-No, muszę się zająć braćmi w Londynie.-odpowiedziałam
-Megan, my chyba powinniśmy już jechać na lotnisko, jak chcemy zdążyć.-Niall spojrzał na zegarek.
-Będę tęsknić.-powiedziała, a w jej oczach można było zobaczyć smutek.
-Ja też.-odpowiedziałam i ją przytuliłam.
Gdy się od siebie oderwałyśmy wytarła łzy i pogroziła mi palcem:
-Tylko masz mi tu z Eleną szybko przyjechać.
Zaśmiałam się tylko i przypomniałam sobie.
-A ja jeszcze muszę się porzegnać z Eleną.
-Ona dzisiaj rano wyleciała razem z chłopakami do Hollywood na wakacje.
-I się ze mną nie porzegnała?-oburzyłam się, a ona się tylko zaśmiała.
-Dobra, my już musimy lecieć.-powiedziałam, dałam jej całusa w policzek i razem z Horanem wsiedliśmy do taxi.
Po ok. godzinie byliśmy już na lotnisku.
Pokazaliśmy paszporty i chwile później, byliśmy już w prywatnym odrzutowcu.
-Nie chce mi się wracać.-powiedziałam i zrobiłam smutną minkę.
-No mi też nie, ale na szczęście mam wakacje i będziemy mogli spędzić trochę czasu razem.
Ja tylko przytaknęłam głową i poczułam się bardzo śpiąca. Po chwili zasnęłam.
*********************************************************************************
Hejka. Sorki, że tak długo nie dodwałam rozdziału, ale byłam dosyć zajęta, a poza tym skończyła mi się wena :C
Szczerze mówiąc, jest mi smutno, ponieważ liczyłam na więcej komentarzy ;(
Liczę na poprawę :P
A tutaj macie linka do mojej stronki na fb, którą prowadzę z koleżanką. Także łapki w górę!
https://www.facebook.com/JedenSwiatJednoZycieJednoOneDirection?fref=ts
Koffam was!
Megan