niedziela, 28 kwietnia 2013

Rozdział 15

Rano obudziłam się, a Nialla obok mnie nie było. Niewiedziałam gdzie jest, dlatego poszłam zrobić poranną toaletę i go poszukać. Ubrałam się w to, a kiedy wyszłam z łazienki blonadsek siedział na łóżku i miał coś za plecami.
-Co tam masz?- zapytałam niby od niechcenia, bo miałam na niego ''focha'' który już dawno mi przeszedł, ale i tak byłam ciekawa co tam trzyma.
On tylko podszedł i dał mi śliczną czerwoną różę.
-Proszę, nie gniewaj się na mnie.- powiedział robiąc maślane oczka
-Oj już dobra.- przewróciłam teatralnie oczami i go przytuliłam.
-Chodźmy na śniadanie, bo mega głodna jestem.- dodałam, a on tylko przytaknął.
Kiedy zjechaliśmy windą do jadalni chłopcy już tam byli.
-I jak się spało?- zapytał jak zwykle wesoły Louis.
-A dobrze, dobrze, a tobie?- też byłam dzisiaj szczęśliwa.
-A również dobrze.- odparł, a ja zabrałam sie do jedzenia omleta.
-Niall, ja chcę dzisiaj trochę pozwiedzać.- powiedziałam, kiedy wszyscy już zjedli.
-To pójdziemy wszyscy razem.- zaproponował Harry
-Sorki loczek, odpada. Dzisiaj chcę cały dzień spędzić z moją dziewczyną.- odparł Niall uśmiechając się do mnie.
Hazza zrobił smutne oczka i zaczął ''płakać''.
-Oj już dobrze Hazzuś, masz jeszcze mnie, nie płacz.- pocieszał go Lou
-A właśnie, gdzie jest Tiffany?- zapytałam bo dopiero teraz się skapłam, że jej nie ma.
-Źle się czuje.- wyjaśnił Zayn
-To ja sprawdzę może co u niej.- zaproponowałam, a inni tylko pokiwali głowami.
Poszłam do pokoju przyjaciółki i lekko zapukałam.
Odpowiedziała mi głucha cisza. Zaniepokojona weszłam do środka. Usłyszałam z łazienki szlochanie.
Szybko tam pobiegłam i ujrzałam płaczącą Tiffany. W ręku coś trzymała.
-Co jest?- zapytałam przytulając się do niej.
Ona mi tylko pokazała co trzyma w ręce. Okazał się to być test ciążowy. Były na nim dwie czerwone kreseczki.
-O boże.- powiedziałam tylko i mocniej przytuliłam dziewczynę.
-A najgorsze jest to że nie wiem kto jest ojcem dziecka.- wychlipiała.
-Jak to?- spytałam zszokowana.
-No bo ja ostatnio spałam i z Zaynem i Harrym.- powiedziała przez łzy.
Byłam w wielkim szoku.
-Ja jetem za młoda, żeby być matką!- wrzasnęła.
-Uspokuj się. Jak wrócimy do Londynu, to jeszcze pójdziemy do lekarza, bo testy się czasami mylą.- próbowałam ją jakoś uspokoić, a ona się we mnie wtuliła bardziej i wychlipiała.
-Dziękuję. Jesteś najlepszą przyjaciółką na świecie.
-No wiem.- zaśmiałam się i dodałam, że już muszę iść. Ona tylko pokiwała głową, że się zgadza.
-Megan.- usłyszałam kiedy już wychodziłam z łazienki. Odwróciłam się do niej przodem.
-Ale nikomu nie mów o tym, że byc może jestem w ciązy.- powiedziała ocierając łzy.
-Ma się rozumieć.- uśmiechnęłam się lekko i wyszłam.
-I jak tam się czuje?- zapytał Niall, kidy już wychodziliśmy z hotelu.
-Mam moc uzdrwiania.- uśmiechnęłam sie tajemniczo, na co on się zaśmiał.
Chodziliśmy już po Los Angeles kilka godzin.
-Bolą mnie nogi.- jęknęłam stając
-Oj już niedaleko.- powiedział, ale nadal się nie ruszyłam
-Nie dam rady dojść.- zrobiłam smutną minkę, a on tylko przewrócił oczami i wziął mnie na barana.
-Patataj koniku!- wrzasnęłam jak nowonarodzona. Ludzie patrzyli na nas jak na idiotów, ale i tak się tym nie przejmowałam.
Kiedy doszliśmy do hotelu i chłopcy wraz z Tiffany nas zobaczyli wybuchnęli śmiechem.
-No nie śmiejcie się z mojego konika, bo mu się przykro zrobi, fochnie się jak osioł i nie będzie chciał mnie wozić.- powiedzialam uśmiechając się.
-Hahaha, no, no jaki słodki konik.- powiedział nadal się śmiejąc Liam
-Chyba kucyk sądząc po wzroście.- wydukał przez smiech Harry, na co inni się jeszcze bardziej smiali.
Niall mnie odstawił i żucił się na Harrego.
-Twój kuzyk ma jakąś padaczkę, lepiej go sprzedaj zanim ci krzywdę zrobi.-nadal rechotał Hazza.
-Kucyk! Do nogi!- wrzasnąłam
-To on teraz jest psem?- rzuciła Tiffany.
-Tak takim słodkim malutkim.- powiedziałam łapiąc go za policzek, kiedy juz podszedł.
-Dobra. Idziemy na obiad.- zdecydował Liam, kiedy już ochłoneliśmy.
Wszyscy przytaknęli i poszli, nieee, rzucili się na drzwi do jadalni.
Kiedy już usiedliśmy, kelner zapytał co chcemy.
Wszyscy złożyli zamówienia. Po 20 minutach oczekiwania, jedzienie było juz podane.
Wszyscy się zajadali. ze smakiem.
Kiedy już talerze świeciły pustkami, wszyscy rozeszli się do pokojów, żeby odpocząć.
-I jak ci się podobał dzisiejszy dzień?- zapytał kiedy położyliśmy sie na łóżko.
-Był boski, ale jeszcze został wieczór.- powiedziałam przytulając się do niego.
-A co zamierzasz robić w wieczór?- zapytał śmiesznei poruszając brwiami.
-Yyy, heloł, a co się robi w wieczory ze swoim chłopakiem?- odparłam
-To?- zapytał i mnie pocałował.
-Pudło! Heloł! Wtedy się książkę czyta.-odparłam jakby to była najoczywistrza rzecz na świecie. Długo nie wytrzymałam i parsknęłam śmiechem.
On powtórzył moją czynnoość.
-A wiesz, że raczej nie będziesz czytać książki, bo mam dla ciebie niespodziankę.- powiedział
-Mam się bać?- zapytałam robiąc wystraszoną minkę.
-Nie, raczej nie.- usmiechnął się lekko i zamknął oczy.
Zrobiłam to samo i zasnęłam.
-Kotku. obudź się.- usłyszałam znajomy mi już głos. Niechętnie otworzyłam oczy. Na dworze było już ciemno.
-Czas na moją niespodziankę.- powiedział i dodał- przebierz się w coś cieplejszego bo możesz zmarznąc.
-Ale przecież w LA jest gorąco.-odpowiedziałam zaspanym głosem
-W nocy jest chłodniej.- odparł, a ja niechętnie wstałam i poczłapałam do łazienki, wcześniej biąrąc ten zestaw.
-Ale masz zajebistą bluzę!- krzyknął kiedy wyszłam.
-No wiem.- machnęłam ręką, a blondynek wyprowadził mnie w nieznanym mi kierunku.
Po chwili marszu Niall, zasłonił mi oczy jakąś chustką.
-Co ty wyrabiasz?- zapytałam
-Niespodzianka to niespodzianka.- odparł
-Jaaasne.- tylko powiedziałam.
Nagle wziął mnie na ręce, a ja poczułąm, że wchodzimy do czegoś. Po chwili zdjął mi opaskę i ujrzałam...
*********************************************************************************
Buahahahaha. Wredna jestem i zakończyłam w tym momencie ;)
Tak więc mam nadzieję, że rozdział się podoba i przepraszam, że tak długo nie dodawałam go, ale brak weny ;(
Proszę o komentarze i liczę na szczerą opinię.
Ymm, to chyba na tyle. Następny rozdział pojawi się kiedy będzie wystarczająca ilość komentarzy.
Pozdrawiam :***

10 komentarzy:

  1. W takim momencie zakończyć no wiesz co w takim momencie... No ale nic suuuper...
    zapraszam na 2
    http://dziewieclier.blogspot.com/2013/04/rozdzia-1.html#comment-form

    OdpowiedzUsuń
  2. W takim momencie??? :( Mam 5 sekundowego focha z przytupem :) Cudny rozdział jak zwykle *.* Pozdrawiam :****

    OdpowiedzUsuń
  3. W takim momencie? Jak śmiesz? ;p
    Genialny czekam na następny i dużo weny *_*

    OdpowiedzUsuń
  4. Niesamowite...
    Chyba wiem z kim moze być Tiffany xd

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak ja nie lubię gdy ktos kończy w takim momencie.normalnie zwariować można!Czekam nn.

    all-dreams-have-a-price.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Czys ty oczadziala zeby w takim momencie przerywac???? I co rozumiesz mowiac ,,wystarczajaca ilosc komwntarzy?'' Czekam na nexta

    OdpowiedzUsuń
  7. foch bo skończyłaś w takim momencie!!!!!
    Hahaha no nie :)
    BOSKI ROZDZIAŁ <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetny <3
    Kocham, kocham i szybko następny!!
    Bo osioł się fochnie :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Focha to ty masz ode mnie! Zeby rozdzsial zakonczyc w takim momencie? No nic...jakos mi to wynagrodzisz xD ps. Dodaj szybko bo ja tu umieram. Uzaleznilam sie! Pomocy! Dlugo tak nie pociagne!

    OdpowiedzUsuń
  10. Juz? Gdzie on byc? Moje wszystkie kolezanki w klasie (4) czytaja tego bloga! Niestety nie komentuja...bo nie maja konta google i mowia ze to glupio jest pisac bez konta...wiec pisze kom za nie bo mnie poprosily...pozdro od domi oli, wiki, andzi i oczywiscie ode mnie ;) wiec dolicz jeszcze cztery komy i dodawaj szypciej....a teraz melodyjka taka : damdamdamdam....nie moge sie doczekac

    OdpowiedzUsuń